Bajka o królewnie Ukraince i siedmiu krasnoludkach
Pewnego razu było sobie kilku krasnali którzy kilka lat wcześniej zdecydowali się założyć klub O.R.T..
Kilku z nich postanowiło wybrać się w odwiedziny do dobrze im już znanej królewny Ukrainki która od lat kilku wstecz zawsze rozkładał się przed nimi nie szczędząc im rozkoszy korzystania z bezkresu swych pagórków, wzgórz i lasów. Podróż zaplanowali dużo wcześniej jednak z przyczyn wszelakich dość sporo się opóźniła. Kiedy w końcu do niej doszło musieli się zmagać z wieloma przeciwnościami losu .
Początkowo podróż przebiegała z wielkimi kłopotami gdyż zajączek krasnala SPROKECIKA miał dość poważne kłopoty z termoregulacją a pił przy tym jak smok wawelski na kacu po rąbnięciu dratewkowego barana. Po kilku godzinach walki z problemami zdrowotnymi swego szaraka , nie mogąc patrzeć na jego męczarnie postanowił ulżyć mu w cierpieniach poprzez kontakt pedału gazu z podłogą i przytrzymanie go aż szarak Vitarek oddał ostatnie tchnienie
Po zabraniu swoich zabawek krasnal SPROKECIK dołączył do smerfa SYLWUSIA gdyż posiadał on w swoim smerfochodzie odrobinę miejsca która była niewykorzystana.
I w tak przeorganizowaniej kawalkadzie reszta drogi do królestwa UKRAINKI upłynęła w błogim spokoju. Po dojechaniu na tereny zaprzyjaźnionej królewny cała grupa skierował się niezwłocznie na trakt mało handlowy (gdyż zapasy zrobili już wcześniej) ,
jednak po przejechaniu kilku kilometrów natrafili na wojów a właściwie straże królewskie które "skazały że w striefie rigora jezdit nie nada no i dawajtie nazad" - co też uczynili.
Po przejechaniu kolejnych kilku kilometrów i kolejnej zawrotce tym razem na własne życzenie cała grupa zdecydowała udać się na pobliskie wzgórze w celu zorganizowania obozowiska .Szybko się jednak okazało że kucyk krasnala GUMKI (który już
od początku łapał zadyszki) jest bardzo słaby i nie podoła takiej górze .
Szybciutko się jadnak okazało że kuleje on na jedno kopytko więc Krasnal
SPROKECIK z krasnalem PIETERKIEM opatrzyli
za pomocą świeczki owo bydlęcie i za kilka minut wszyscy byli na miejscu.
Nazbierali drwa na opał , otworzyli sok z gumijagód dla rozgrzania zmarzniętych
rączyn i porozkładali wigwamy.
Następnego ranka po sporządzeniu strawy w przenośnej karczmie cała drużyna krasnali była gotowa do drogi.
Początkowo pobłądzili troszkę w borze i zagajniku znikających
traktów , lecz po wyjechaniu z lasu i zjeździe stromym zboczem wjechali na polanę a ich kaprawym oczkom ukazał się
cudowny widok królestwa UKRAINKI.
traktów , lecz po wyjechaniu z lasu i zjeździe stromym zboczem wjechali na polanę a ich kaprawym oczkom ukazał się
cudowny widok królestwa UKRAINKI.
Po operacji krasnale doszli do wniosku że pojadą przez pobliski zagajnik co jak się później okazało terenem
doskonale znanego obleśnego gnoma zwanego L.K.T.
doskonale znanego obleśnego gnoma zwanego L.K.T.
Początkowo wszystko szło bez problemu aż do chwili gdy krasnal MARIUSZEK tak się rozbrykał że nie zauważył pułapki na skraju lasu którą zastawił wredny gnom. Tak więc matematycznie zamiast 16 (4x4) po wciągnięciu go do lasu i odgryzieniu dwóch tylnich łapek notowania krasnala MARIUSZKA spadły o połowę czyli do 8 (4x2). |
|
.
Pomimo wielkiego tempa napraw z wliczonym
oczywiście leżakowaniem ruszyli dopiero po kilkugodzinnej
reanimacji jednak
nie ujechali daleko
gdyż zapadł zmrok , postanowili więc
wspiąć się na najbliższą
górę którą wcześniej
odwiedził krasnal
MAŁPKA z MELONIKIEM
zwanym również
pieszczotliwie Kubusiem.
Okazało się to jednak bardziej skomplikowane niż początkowo się spodziewali , pomagając sobie wzajemnie i wciągając jednego wierzchowca z pomocą innego po ok. 2 godzinach w deszczu sforsowali wreszcie ostatnie
kilkaset metrów góry ...
... na której zaplanowali obozowisko.
Po rozłożeniu obozu i rozpaleniu ognia cała grupa oddała się spożywaniu smakołyków które sobie przygotowali jak również pochłanianiu soku z gumijagód którego potrzebowali jak ich rumaki owsa , ponieważ zrobiło się chłodno , i zaczął pruszyć ni to śnineg ni to grad ni to H.W.C.
Kolejny poranek przywitał swych podróżników dżdżystą pogodą co zmusiło wszystkich krasnali do pozakładania gumek celem zabezpieczenia się .
W podróż wyruszyli rankiem jednak po sforsowaniu rzeki okazało się że oprócz braku łapek zajączek MARIUSZKA jeszcze kuleje więc pożyczył łapkę od krasnala GUMKI który miał dwie dodatkowe.
Po drodze do kolejnego punktu podróży dowiedzieli się od miejscowego krasnala gdzie można naprawić króliczą łapkę i zrobić zapasy na kolejne tego typu przygody.
W czasie regeneracji MARIUSZKOWEGO króliczka reszta krasnali zrobiła zapasy ziemniaków i słoniny na wieczorną biesiadę .
Jednak zanim dojechali na miejsce zajączek MARIUSZKA znowu okulał wiec trzeba mu było zrobić okład z masełka